W ramach Walentynkowego Tygodnia z BookGeek mamy dla was kolejne zestawienie. Tym razem pod lupę bierzemy najlepsze ekranizacje książek młodzieżowych, w których główną rolę odkrywa wątek romantyczny.
Zostań jeśli kochasz
Na pierwszy ogień pójdzie film, który wielu książkoholików oceniło jako ekranizację przewyższającą pierwowzór. Czy rzeczywiście tak było – sprawa dyskusyjna, jedno jest jednak pewne: historia Mii i Adama przypomina niezwykłą, słodko-gorzką podróż przez uczucia, muzykę i wspomnienia. Bohaterka musi spojrzeć wgłąb siebie; uświadomić sobie, co i kto w jej życiu liczy się najbardziej. A wątek miłosny jest po prostu przeuroczy, w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Niech będzie teraz
Kolejny Adam jest bohaterem występującym w innym filmie nakręconym na podstawie książki, i staje się obiektem uczuć Tessy, dziewczyny chorej na białaczkę, która postanawia jak najintensywniej wykorzystać pozostały jej czas. Już sam opis sugeruje ogromną dawkę emocji i wzruszeń. Obraz pozostaje jednak dość łatwy w odbiorze – a to za sprawą dowcipnych dialogów i lekkiego tonu, jaki wprowadził reżyser.
Gwiazd naszych wina
Skoro już o chorobach mowa, nie mogło zabraknąć filmu, który w pewnym momencie dosłownie opanował tumblr. Chociaż, jak przystało na tak popularny tytuł, ekranizacja doczekała się zarówno niezliczonych pochwał jak i potężnej fali krytyki, ja nadal czuję w sercu przyjemne ciepło na myśl o historii Hazel i Augustusa. Film doskonale oddaje atmosferę powieści, aktorzy grają fenomenalnie, a utwory z cudownej ścieżki dźwiękowej do tej pory goszczą na mojej playliście.
Cudowne tu i teraz
A gdyby komuś było mało Shailene Woodley, tym razem występującej w parze z filmowym wrogiem z innego uniwersum, „Cudowne tu i teraz” będzie jak znalazł. Tym bardziej, że to naprawdę niezły film. Na pierwszy plan wysuwa się tu to, co w miłosnych historiach nastolatków zazwyczaj spychane jest na boczny tor – dojrzewanie, samorealizacja, zastanawianie się nad własną przyszłością (a więc rzeczach bardzo dla młodych aktualnych). Produkcja bardzo wyważona i subtelna, z kategorii tych, które wymagają większego skupienia.
Szkoła uczuć
Kultowy już film romantyczny, który obchodził niedawno piętnastą rocznicę. Chyba każdemu obił się o uszy tytuł popularnej adaptacji Sparksa, niezbyt dobrze zresztą oddany (no dobra, fatalnie oddany, tłumacze naprawdę puścili wodze fantazji). Dość banalna, ale autentycznie ujmująca historia miłosna Jamie i Landona momentami wpada w nadmiernie moralizatorski, patetyczny ton, jednak widz przymyka na to oczy – po prostu jest zajęty wycieraniem z nich łez, które zupełnie przypadkiem się w nich pojawiły.
Ostatnia piosenka
Kolejna ekranizacja Sparksa, w której (tak jak w przypadku poprzedniczki) nie zabrakło muzyki. Tym razem pierwsze skrzypce gra zbuntowana nastolatka, zmuszona do spędzenia wakacji u ojca. Film raczej przewidywalny (przynajmniej dla osób zaznajomionych z prozą króla amerykańskich romansów), co jednak nie umniejsza przyjemności z oglądania – choć ta czasem zakrawa na guilty pleasure. W końcu kto chciałby się przyznać, że jego serce skradła banalna opowieść o nieszczęśliwej księżniczce, której życia odmienia spotkanie księcia. I niech antyfanów Hannah Montany nie zwiedzie twarz Miley Cyrus na plakacie! Zawsze możecie popatrzeć na Liama, halo.
Zakochana złośnica
Na koniec mały ukłon w stronę klasyki, bowiem ten młodzieżowy film z 1999 roku oparty jest na motywach… sztuki Shakespeare’a. Legendarne już role Heatha Ledgera i Julie Stiles to prawdziwa uczta dla każdego kinomana. Przezabawna a momentami chwytająca za serce komedia nie bez powodu stała się produkcją kultową, do której wraca się z prawdziwą przyjemnością.
A jakie są wasze ulubione ekranizacje książek o miłości?
Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu stopklatka.pl
ookami